piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 8

Podczas pierwszego koncertu było spoko. Banan wszedł na scenę, ale za chwilę z niej zszedł, aby zapytać się jakiegoś gównego kierownika, dlaczego między nim, a ludzmi jest siatka. Nie uzyskał odpowiedzi, ale dowiedział sie o tym za parę minut. Ale o tym za chwilę. Tak więc zaczął śpiewać pierwszą "piosenkę", ale mu nie wychodziła. Tak samo jak 14 następnych. No to w końcu ludzie zaczęli w niego rzucać butelkami z piwem i baz, pomidorami i innym gównem. Ktos nawet rzucił butelkę z moczem. W końcu Banan się wkurwił i krzyknął do nich - jak jakiś metal - a pierdolcie się chuje jebane. Banan ma zawsze dużo kieszeni, kocha Slasha, a w tych kieszeniach ma duuużo kaset ze sklepów - nie zapłacił na nie*. Sięgnął do jednej z kieszeni i wypadła mu akurat piracka płyta z napisem - jakieś wilki - okazało sie że było toNightwish - 7 Days to the Wolves i puścił im to z playbacka. W tamtej chwili ludzie znormalnieli.
tamtej nocy wracając do domu, pomyślał, że jego syn - o ile syn to jest - zostanie metalem. A więc zabrał go z domu i przetransportował go do opuszczonej fabryki przetworu metali ciężkich i lekkich i wwalił go do jakiegoś pojemnika - akurat było tak trochę metalu, który był jeszcze napromieniowany aktywnie. No ale skąd Banan miał to wiedzieć. Jak wrócili do domu żona dziwka się zdziwiła co on mu zrobił. Oczywiście po drodze wstąpił na złomowisko czyli - do Galerii Handlowej dla Metali. Nakupił mu pełno koszulek, miniglanów, bodów, pieszczochów, maskotek i wszystkiego co prawdziwy metal potrzebuje ;P
I tak mu właśnie minął dzień i noc ;D



*Slash dużo kradł

4 komentarze: