poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 21

Bruce Dickinson dał się namówić. Nie chciał płacić. Miał kasę, ale nie. Banan również nie chciał płacić z tym wyjątkiem, że nie miał czym. Jednak Bruce dał się namówić i pomoże Bananowi ukryć się, aż sprawa przycichnie i wszyscy o wszystkim zapomną. 
- To gdzie masz zamiar się podziać? - spytał wokalista na kacu.
- Mam nadzieję, że mogę zatrzymać się w twoim domu. Tutaj - odparł Pan Banan, robiąc duże, przekonujące i rozczulające oczy. 
Frontman Iron Maiden zdziwił się lekko, bowiem miał nadzieję, że jednak ten głupiutki owoc zapłaci. On nie miał zamiaru ustąpić. Zresztą ani jeden, ani drugi nie miał owego zamiaru. 
Teraz, siedząc w jednym z domów szermierza, z którym stoczył walkę, był bardzo uradowany. Dom dość duży, ale przytulny. W dodatku panuje w nim rodzinna atmosfera. Banan nie wiedział, że jego idol ma tak dowcipną żonę i wygadane dzieci. Chciał tu zostać, bo mu się podobało. Wiedział, że Bruce na chwilę obecną nie może mu odmówić. 
- OK, mogę cię na CHWILĘ zakwaterować. Nie na długo. Wiem, że uparty z ciebie gość - powiedział po dłuższym zastanowieniu Bruce.
Banan nie krył swojego szczęścia. Od razu rzucił się z wdzięcznością na pilota Ed Force One'a, przewracając go na kanapę tak, że żółta postać leżała i gniotła go w uścisku. Sytuacja dość dziwna. Dickinson nie mógł się uwolnić. Bał się, że zaraz zostanie uduszony przez oto owe coś, czemu pomaga. Poza tym czuł się niekomfortowo, bo wielka Nokia Banana wbijała mu się w krocze. 
- Złaź! - wreszcie zdołał wykrztusić Bruce.
Pan Banan, nie zdając sobie sprawy z tego, że jego mentorowi nie podobał się jego entuzjazm, zszedł z niego z BANANEM na twarzy.
- Wielkie dzięki panie Bruce! - wykrzyczał Banan i począł całować, nadal leżącego i ciężko oddychającego Brusa po dłoniach i stopach. 
Wtem do salonu weszła Paddy - żona Brusa. Trochę zmieszana tym, co zastała, głośno spytała co się dzieje. Nikt nie odpowiedział. Spotkała tylko uśmiech banana i lekko przerażonego męża.
- On musi u nas zostać - odparł po dłuższej chwili Bruce. 
- To świetnie - ku zaskoczeniu wokalisty, jego żona była zadowolona.

Następnego dnia, Banan oglądając wiadomości w telewizorze Brusa Dickinsona,  napotkał informację o tym, że go poszukują. Uśmiechnął się szyderczo wiedząc, że tu go nie znajdą.