poniedziałek, 13 maja 2013

Sucharzyste opowiadanie jako pierwszy post

Dawno, dawno temu... no właśnie i koniec.
A więc dawno, dawno temu (wczoraj) wydarzyła się rzecz straszna. A miała ona na imię takie, że nie wiadomo jakie. 
Dobra głupia jestem. Powagi.

Witam każdego, kto jakimś dziwnym cudem dotarł do tego bloga ( trzeba go będzie jakoś rozsławić).
Na sam początek, iz nie wiem co pisać - opiszę swój wczorajszy (fikcyjny) dzień.

Obudziłam sie o godzinie 6 rano, ale zasnęłam i o 8 postanowiłam wstać. Iż mój kochany pies zawsze śpi w moim pokoju, mało brakowało, a bym go zabiła. Nie - nie pierdzę w nocy i cichaczami by się zasmrodził - jak wstawałam bym go zgniotła bo się położył tam gdzie ja nogi stawiam po wstaniu czyli obok łóżka. Zjadłam śniadanie - iż zapewne jacyś moi przodkowie są Francuzami - był to usmażony na maśle ślimak (biedactwo) z żabą, która pięć minut wcześniej została rozjechana na drodze. Dziadek nie miał co robić więc ją zdrapał. Ubrałam sie i szybko skoczyłam do sklepu po banana. Później wzięłam psa na spacer ( dziwne bo nie ma smyczy, ani z łańcucha go się nie da odtegować ale mniejsza z tym). Iż jestem leniwa założyłam rolki i pojechałam z psem na drogę asfaltową - mało samochodów tam jeździ więc jakby jakaś suczka przylazła to chyba nic by mi sie nie stało - mam hamulce jakby co. Postanowiłam zdjąć rolki i bez butów ani niczego w samych skarpetach pospacerować nad rzekę - piesek lubi nad rzekę. Idąc, idąc, idąc szłam, a mój pies szedł ze mną. Później wróciłam do domu - zjadłam kolejnego banana - i położyłam się spać. Była około godzina 13 ale po tej żabie i ślimaku zajebiście byłam senna. Obudziłam sie około 20 i przypomniało mi się, że mam zadzwonić do nauczycielki i jej powiedzieć, że nie odrobiłam lekcji. Ale mi się nie chciało. Więc postanowiłam że nie zadzwonię. I nie zadzwoniłam. No bo jestem leniwa i mi się nie chciało. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam zmutowany film nakręcony przez zmutowane jabłka, pomarańcze, cytryny i śliwki. Poczułam, że w kieszeni od spodni mam coś dziwnego - ale nie było to nic dziwnego - to była tylko skóka od banana, którego rano kupiłam. Kocham jeść banany  - no BO LICZY SIĘ BANAN. Taka to historia - nieprawdopodobna? , a jednak. I ludzie pamiętajcie, abyście jedli banany.

3 komentarze:

  1. Zajebisty blog zajebistych dziewczyn :D
    Życzę wam powodzenia, bo blog jest naprawdę extra, i wg taki śmieszny... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. PAMIĘTAM JAK TO CZYTAŁAM...PAULINA PAMIĘTASZ 18.05.2013

    OdpowiedzUsuń