Po wielu przeżyciach Banan postanowił się ustatkować. Partnerstwo z youtuba, wywiady i inne pierdoły zapewniały mu dużo kasy, ale jednak postanowił, że zacznie pracować jako ktoś inny - jako pierwsze przyszło mu do głowy zawodowa służba wojskowa. Owoce czasami są bezmyślne, dlatego od razu udał się do najbliższego oddziału wojskowego w okolicy. Powiedział, że chce służyć dla ojczyzny. Wpisał się i czekał na jakąś wiadomość. W pierwszy dzień tygodnia o godzinie 6 rano zadzwonił telefon - osoba dzwoniąca głośnym krzykiem powiedziała - pobudka pobudka pobudka! - to od razu zerwało Banana z łóżka. Dodał też, że Banan ma się stawić o 6:30 w miejscu gdzie był kilka dni wcześniej.
Była to taka jakby "rozmowa kwalifikacyjna". Z tymże wyjątkiem, że "pracodawca" nie pytał o szkoły i inne dupy tylko co chwila się na niego wydzierał. Po około 15 minutach Banan został odesłany do domu po manatki. Jak wrócił rozkazano mu się stawić w kolejce po mundur. Wydający mundury miał mały problem ponieważ nie mieli bananowego rozmiaru. Ale na szczęście jakoś wepchali na niego XXL. Banana bardzo zaniepokoiło to, że ma aż taki wielki rozmiar, ale pocieszające było to, że codziennie o 5 będą biegać kilka km.
Minęło kilka dni. Bananowi nawet dobrze się powodziło. Jedynym minusem było to, że mało ci nie ogłuchł przez kaprala - cały czas się na niego wydzierał. Owoc sądził, że bez powodu, ale tylko dlatego, że nigdy go nie rozumiał.
Po tygodniu nadszedł nieszczęsny dla Banana dzień - nadanie broni. Przy zmagazynowaniu jej były małe usterki bo ktoś włożył do karabinu kilka pocisków. Kiedy Banan odbierał swoją broń, przez przypadek pociągnął za spust i wyrąbał dziurę w suficie. Co się stało? - oczywiście kapral znowu się darł. Banan w końcu zaczął się zastanawiać co ten bierze na gardło, że codziennie tyle się drze i głosu nie traci.
Po dostaniu broni przyszedł czas na misję w terenie... nie trzeba chyba mówić dalej co się tam działo... Banan jak to Banan. Zbombardował las należący do wojska, ale nadal zastanawiał się nad tym lekiem na gardło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz